doku doku
108
BLOG

Fachowiec, czy uczciwy

doku doku Kultura Obserwuj notkę 2

Często spotykam się z poglądem, że zastępowanie osób na kierowniczych stanowiskach kolegami partyjnymi bez przygotowania zawodowego ma katastrofalne skutki. Twierdzę, że to nieprawda. Katastrofalne skutki daje obsadzenie stołków ludźmi nieuczciwymi o złych intencjach. Zanim przejdę do argumentacji, przypomnę, że to stary spór. Cofnijmy się w czasie: Pierwsze wolne wybory w Polsce, pierwsza kampania wyborcza... Moczulski przedstawia najważniejszy punkt swojego programu: zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych przez członków PZPR i przez osoby, które w PRL pracowały na kierowniczych stanowiskach. Pamiętacie, jak zareagowały pozostałe partie opozycyjne? "To się nie może udać. Bez ich doświadczenia, bez znajomości układów, nie będziemy umieli pokierować krajem, fabrykami, urzędami, handlem zagranicznym... To są miliony fachowców, których nie potrafimy zastąpić. Będą sabotować nasze wysiłki, zmówią się, żeby nic nam się nie udawało... nie, to niemożliwe, żebyśmy sobie bez ich pomocy poradzili". Moczulski przepadł, prawie cały naród dał się ogłupić tej pesymistycznej propagandzie. A dlaczego ta propaganda była kłamliwa? Bo zakładała, że z ich pomocą może się udać lepiej. Teraz już wiemy, że to Moczulski miał rację, bo oni i tak sabotowali i nadal sabotują uczciwą pracę.

Co prawda sabotują ją nie z zemsty, tylko z powodu korupcji, ale efekt jest ten sam, a nawet gorszy, bo nieuczciwość, zła wola i korupcja powodują, że zadania do wykonania dostają najgorsi, albo kadra sama sobie te zadania przydziela. Wtedy uczciwi fachowcy tylko się bezsilnie przyglądają, jak partyjni kolesie fikcyjnie realizują wykonanie zadań i biorą za to dodatkowe premie i nagrody. Fachowcy są odsuwani na bok, żeby nie demaskowali braków i fałszerstw. Całe masy ludzi niby to pracują i budują coraz większą kupę bubli. A najgorsze buble powstają w wyniku zamówień publicznych, żeby zaprzyjaźnione partyjne firmy mogły zarabiać i korumpować urzędników. Odbiory jakościowe dostaw zleca się nie fachowcom, ale najgłupszym partyjnym kolesiom, żeby nie mogli zauważyć braków. Gdyby postąpić wg programu Moczulskiego byłoby lepiej, bo uczciwi fachowcy mieliby możliwość wykonywania dobrze swojej pracy.

A warto zauważyć, że UE wspiera ten chory system, bo daje pieniądze, ale nie bierze udziału w odbiorach jakościowych, tylko łyka fałszywą dokumentację. POPiSowa mafia, która rotuje swoich ludzi wg rytmu zmiany ekipy rządzącej, nie jest winna postępującej demoralizacji swoich kadr - źródłem demoralizacji jest unijny system dotacji. Wciskają pieniądze i nie kontrolują jak zostały wydane. Urzędnik ma wybór: 1. pójść do sądu, nie zapłacić za bubel, nie dokończyć projektu, ogłosić porażkę, nie wypłacić ludziom premii i nie dostać od Unii następnych pieniędzy; 2. zapłacić za bubel, wziąć łapówkę, ogłosić sukces, rozdać partyjnym premie i nagrody, przedstawić raport z zakończenia projektu, wziąć z Unii pieniądze na kolejny projekt. A efekt? 1. niczego nie kupiliśmy, niczego nie mamy, nic się nie zmienia, nikt nie zarobił; 2. Coś kupiliśmy, coś mamy, możemy się pochwalić zmianami, zarobili wszyscy oprócz uczciwych fachowców. A skutki? 1. Powoli budujemy domy i żyjemy coraz lepiej. 2. Szybko budujemy zamki z piasku i żyje się nam coraz gorzej. Ale to już niestety są dywagacje. W osobnej notce wyłożę precyzyjnie, jak polityka UE demoralizuje narody krajów beneficjentów. Tutaj zakończę na temat, powtórzeniem tezy:

Na stanowisku kierowniczym lub urzędniczym lepszy jest niedoświadczony, uczciwy głupek, niż nieuczciwy, cwany fachowiec. Gdzie rządzą uczciwi, tam uczciwi fachowcy mogą zrobić coś dobrego. Gdzie rządzą nieuczciwi, tam nikt niczego dobrego nie może zrobić.


doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura