doku doku
133
BLOG

Dobro i zło

doku doku Polityka Obserwuj notkę 0

Niektórzy ludzie nie odróżniają dobra od zła - wydaje im się, że to kwestia umowy lub nazwy - że można te słowa zamienić i świat nadal będzie wyglądał sensownie. Otóż, nie będzie. Zło nie może trwale współpracować ze złem - źli w końcu zawsze się między sobą pokłócą, a dobrzy z dobrymi nigdy. Zgoda, pomoc wzajemna i współpraca - to najwyraźniejsze zewnętrzne atrybuty dobra. Nie jest ważne, co ludzie mówią i jak wyglądają, ważne jak współpracują.

W środowiskach, gdzie rządzi zło, przyjaźnie są niszczone przez zdrady, a walki lub terror to codzienność. W środowiskach, gdzie rządzi dobro, nie ma zdrad ani walk z samej definicji tego słowa. Takie jednolite środowiska dobre różnią się od złych tak wyraźnie, że może dziwić, skąd tylu głupców jest na świecie, którzy nie mają pewności, kto zasługuje na ocenę "dobry", a kto na "zły". Tylko w środowiskach mieszanych, gdzie dobro walczy ze złem, istnieje symetria, która głupcom nie pozwala podjąć decyzji, która strona jest dobra, a która zła.

Istnieje czasem złudzenie współpracy między złymi. Jest to chwilowe zawieszenie broni, motywowane wspólnym dążeniem do wygrania walki z dobrymi lub ze złymi konkurentami z zewnątrz. Kiedy jednak odebrać złym ich wrogów, wtedy nieuchronnie rzucą się sobie do gardeł i grupa się rozpada. Źli zawsze maja wrogów zewnętrznych. Złych można przez pomyłkę uznać za dobrych tylko wtedy, gdy walczą z wrogiem zewnętrznym. Jednak dobrych nie może nawet głupiec przez omyłkę nazwać złymi - to może zrobić tylko celowo człowiek zły, udający głupszego niż to jest możliwe.

Jeżeli mamy do czynienia ze środowiskiem przyjaźnie współpracujących ze sobą ludzi, to patrzymy, czy walczą oni z jakimś wrogiem zewnętrznym. Jeśli nie walczą, to są to ludzie dobrzy. Jeśli walczą, to nie mamy pewności. Jeżeli wróg zewnętrzny zmusi złych do współpracy, to potrafią oni zupełnie nieźle naśladować ludzi dobrych, a nawet dość skutecznie współpracować ze sobą, aby zwiększyć szansę na wygraną. To może czasem zmylić głupców. Jednak gdy środowisko przyjaźnie współpracujące nie ma wrogów, to są to z pewnością ludzie dobrzy. I tu jest źródło nauki dla głupich - pilnie przyglądać się dobrym, jak współpracują bez wroga zewnętrznego, a potem szukać tych cech w grupach mających wroga zewnętrznego.

I ta sama dobra praktyka porównywania uczynków różnych ludzi pozwala odróżniać dobro od zła nawet w grupach mieszanych, czyli takich, gdzie ludzie źli, czasem udają dobrych, czasem walczą z innymi... i wydaje się, że trudno mieć pewność, kto jest dobry, a kto zły. Wystarczy stosować tę samą metodę, unikać ocen tego, co nie jest elementem współpracy z innymi. Jak człowiek współpracuje z innymi? - To pokazuje nam jego prawdziwą naturę. Wracamy więc do kwestii współpracy z innymi: jak wygląda trwała współpraca ludzi dobrych, zmuszonych do walki przez wroga zewnętrznego, a jak - ludzi złych - nietrwała współpraca, wymuszona przez wroga zewnętrznego? Odpowiedź na to pytanie, to jedyna trudność w zrozumieniu zagadnienia odróżniania dobra od zła. Nie chcemy czekać, aż walki ustaną, chcemy spróbować odróżnić dobro od zła wtedy, gdy pojawi się taka potrzeba - a więc szukamy innych cech współpracy niż trwałość.

Czy zostawić to jako zagadkę dla Czytelnika? Która cecha współpracy bezbłędnie pozwala odróżnić dobro od zła? Musiałbym zakończyć notkę, a jutro napisać drugą. Patrzę w górę i widzę, że ta notka jest krótka. Jest więc miejsce na trochę tekstu, dającego czas, aby Czytelnik mógł sam wymyślić odpowiedź, zanim podam rozwiązanie w następnym akapicie. Tutaj dodam tylko, że to nie może być jakaś cecha kontrowersyjna, ani wewnętrzna, wymagająca introspekcji, czyli w wiary w szczerość. Cecha ta musi być konkretnym działaniem, które każdy rozpozna od razu, choćby cała grupa uparła się, żeby udawać dobrych.

Kluczem do zrozumienia rozwiązania tej zagadki, jest zaufanie. Dobrzy ludzie ufają sobie naturalnie - to jest oczywiste. Ludzie źli naturalnie skorzystają z każdej bezpiecznej okazji, żeby zdradzić, ograbić i uciec przed zemstą. Złym ludziom wystarczy stworzyć okazję , aby zdrada była bezpieczna, aby krzywda pozostała bez kary. Prawda, że każdy z Was to wiedział: "okazja czyni złodzieja". Pewnie każdy w dzieciństwie bawił się portmonetką na sznurku. Człowiek zły rozglądał się, a gdy miał pewność, że nikt nie widzi, próbował podnieść lub przydepnąć portmonetkę.

Zła w grupie nie da się ukryć, nawet gdy nie widać jawnych zdrad. Gdzie brak zaufania, tam mamy strach przed zdradą i systemy zabezpieczeń. Kto się boi otrucia lub pigułki gwałtu, nie bierze do ust niepewnych potraw. Idziesz na prywatkę i pijesz tylko piwo z butelki - nikogo nie nabierzesz, wiesz, że jesteś w środowisku ludzi złych i sama jesteś złym człowiekiem (chyba, że masz dużo piwa butelkowego dla wszystkich dziewczyn i wszystkie je ostrzegasz przed gwałcicielami). Jeżeli jesteś dyrektorem i dostajesz nowy dokument projektowy, podpisany przez kierowników, że go akceptują, a potem sam uważnie czytasz dokument, zanim go swoim podpisem zatwierdzisz, to znaczy, że kierujesz organizacją ludzi złych i sam jesteś złym człowiekiem. Czasem od razu widać system kontrolny demaskujący strach przed zdradą. Inaczej wygląda profesjonalny system QA, a inaczej "system"brak zaufania. Profesjonalny system QA nie karze za błędy utratą zaufania, co najwyżej identyfikuje błędne rozpoznanie kompetencji, czyli w efekcie przenosi pracownika na stanowisko, na którym będzie miał sukcesy, zamiast porażek. Błąd nie jest zdradą, a naprawianie błędu jest rutynową reakcją, chyba że koszt naprawy jest zbyt wysoki. Ponieważ wszyscy popełniają błędy, nie ma winnych błędu, są tylko kompetentni (uprawnieni) do jego naprawy. Między złymi winny błędu karany jest jak zdrajca, więc widać mnóstwo konkretnych działań mających na celu znalezienie winnego błędu i udowodnienie mu winy, zamiast skupić się na znalezieniu chętnego do naprawienia błędu. System uprawnień do informacji poufnych też może zdemaskować organizację składającą się z ludzi złych. Każdy pewnie potrafi już przypomnieć sobie lub wymyślić przykłady demaskujące zło.

W skrajnym przypadku nawet dwuosobowy zespół, np. małżeństwo, można zdemaskować jako zło - gdy obydwoje sobie nie ufają, kontrolują i szpiegują siebie - mimo że żadne nie zostało przyłapane na zdradzie. Podobnie demaskuje zło w małżeństwie zatajanie dochodów. Jednak im większa grupa czy społeczność ludzi złych, tym pewniejsze są do rozpoznania i bardziej pewne symptomy zła - wzrasta prawdopodobieństwo zdrady wraz z liczbą potencjalnych zdrajców, więc profilaktyka zdrady musi być nieustanna, intensywna i wyraźnie widoczna.

Z drugiej strony, im więcej ludzi, tym bardziej prawdopodobne staje się, że grupa jest mieszana, a więc nie może służyć jako wzorzec zachowań i działań. Chcąc się nauczyć zachowań opartych na zaufaniu, trzeba doświadczyć współpracy w grupie ludzi, w której wszyscy członkowie są ludźmi dobrymi. Dlatego człowiek zły nigdy nie zrozumie ludzi dobrych - nigdy nie znajdzie się w grupie, w której wszyscy są ludźmi dobrymi - nigdy nie doświadczy tego, jak rozluźniają się i otwierają ludzie dobrzy w swoim towarzystwie. Mowa ciała człowieka złego nieświadomie psuje atmosferę w towarzystwie.

Człowiek dobry może zrozumieć ludzi złych, nawet łatwiej niż źli, ponieważ człowiek dobry częściej pada ofiarą zdrady np. ze strony nieznajomych, niż człowiek zły, który naturalnie jest podejrzliwy, a więc - ostrożny. Człowiek dobry częściej doświadcza zła niż człowiek zły, więc lepiej rozumie zło. I na koniec przypomnienie - znajomość samego siebie z siebie, czyli bez odwoływania się do wiedzy innych, to znajomość najmniej godna wiary. Wiedza, którą masz o sobie, a która pochodzi tylko od ciebie (z tzw. introspekcji) to najgorsza możliwa wiedza. Już Oscar Wilde zauważył coś podobnego: "osobiste doświadczenie jest najbardziej błędnym i ograniczonym kołem".

Obserwuj ludzi w działaniu i ufaj tym, którzy ufają. Zaufanie, to coś zupełnie innego niż wiara. Wiara to przekonanie wewnętrzne, czyli coś niesprawdzalnego - nigdy nie masz pewności, w co wierzy inny człowiek. Nawet kapłan może być ateista. Zaufanie, to konkretne zachowanie, widoczne z zewnątrz, jak na dłoni. Przyjęła drinka od kolegi = ufa mu, czyli nie podejrzewa o to, że poda jej truciznę. Dyrektor zatwierdził dokument koncepcyjny dla nowego projektu, liczący 300 stron, po godzinie od przedłożenia = ufa kierownikom i całemu zespołowi. Człowiek religijny udaje ateistę = ufa swojemu Bogu. Religie zła też łatwo odróżnić od dobrych religii - popatrzmy, czy wierni ufają Bogu i jego kapłanom. Partie polityczne złe łatwo odróżnić od dobrych - nawet gdy nie widać jawnych zdrad, nawet gdy partia nie przyjmuje zdrajców. Dobrych ludzi zdradza zaufanie.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka