doku doku
104
BLOG

Niewinni mordercy

doku doku Polityka Obserwuj notkę 2

Mamy w prawie absurdalne abstrakcyjne kryteria kwalifikacji zbrodni – czy to jest przestępstwo, za które mamy nienawidzić przestępcę, czy to jest objaw choroby, z której powody mamy współczuć pacjentowi. Błędna kwalifikacja jest źródłem wielu problemów i niesprawiedliwości. Jak kwalifikować prawidłowo? Zanim odpowiem, najpierw naszkicuję troszkę tła, żeby było łatwiej zrozumieć ten punkt naszego programu.

Przykładowym problemem generowanym przez złą kwalifikację jest mylenie kary z opieką medyczną. To trzeba wyraźnie powiedzieć: praca kata czy praca strażnika więziennego to zupełnie co innego, niż praca lekarza. Lekarz ma swój kodeks zawodowy, przysięgę Hipokratesa itp. - musi współczuć pacjentowi i mu pomagać. Zupełnie inne zadanie ma kat - ma dręczyć skazańców w ramach kary i ich zabijać, jeśli prawo na to zezwala.

Pamiętamy, że sowieci zmuszali lekarzy, żeby byli katami, wiemy, że wpływy sowieckie w Polsce były kiedyś silne, ale czy do tego stopnia, żeby ktoś nadal popierał w Polsce istnienie takiego zawodu: lekarza-zbrodniarza? Czy ktoś w Polsce chce mieć takich rodaków, takich sąsiadów... czy ktoś chciałby być pacjentem takiego lekarza? Może dla Ruskich to bez różnicy, czy szpital leczy, czy zabija, ale my nie chcemy żyć w takim świecie - z takimi szpitalami i takimi lekarzami.

Jeżeli więc zbrodniarz uzyskał status ukaranego przestępcy, to rozumiem, że można chcieć go za karę z zemsty dręczyć lub zabić. Ale jeżeli ktoś otrzymał status pacjenta i znalazł się pod opieką lekarzy, to musimy oczekiwać od tych lekarzy, że będą mu współczuć, leczyć i pomagać. Rozumiem krytykowanie dobrych warunków bytowych w więzieniach (karanie za pomocą komfortu jest kontrowersyjne), ale absurdem jest krytykowanie dobrych warunków w szpitalach.

Źródłem zła w naszym prawie karnym jest błędna kwalifikacja. Kto zasłużył na więzienie, a kto na leczenie? Oto jest pytanie, które powinniśmy prawie wszyscy sobie zadawać. Tylko lekarzowi nie wolno o to pytać - jeśli powierzono mu pacjenta, musi się nim opiekować. Ale my, zwykli ludzie, wolni od przysięgi Hipokratesa - obywatele, sędziowie, wyborcy, biedacy, bogacze, ofiary, urzędnicy, zdrowi, chorzy... wszyscy mamy prawo osądzać i mamy prawo pytać: Czy nienawidzić i karać, jak zbrodniarza, czy współczuć, jako choremu, i troszczyć się o niego?

Zauważcie, że nie chodzi tutaj o więźniów, którzy w trakcie odbywania kary korzystają z opieki lekarskiej, bo to jest zupełnie inny temat - czysto medyczny - tylko lekarze mogą się wypowiadać o właściwej jakości medycznych usług w więzieniu w sytuacji, gdy jakiś zbrodniarz się skaleczył lub choruje. My tu mówimy o czymś zupełnie innym. Mówimy o tym, czy człowiek powinien być ukarany, jako zbrodniarz, czy leczony, jako chory.

Przede wszystkim zauważmy, że więźniowie mają prawo do opieki medycznej. Oznacza to, że przestępca może od razu po skazaniu rozpocząć leczenie. A więc fakt posiadania choroby nie może być podstawą kwalifikacji. Nie możemy kierować się wyłącznie współczuciem dla cierpiącego chorego.

Absurdem jest wchodzenie do środka duszy zbrodniarza, żeby odpowiedzieć na pytanie: Czy zbrodniarz był poczytalny? Czy świadomie wprowadził się w stan niepoczytalności? Czy biegli psychiatrzy są kompetentni w tej kwestii? Sprawa jest oczywista, gdy zbrodnię popełniło dziecko lub osoba ubezwłasnowolniona – ona zasługuje na współczucie, a nie na nienawiść. Ale w przypadku osoby dorosłej, świadomego obywatela, mającego równe prawa i równe obowiązki, orzekanie niepoczytalności jest absurdem podważającym godność – źródło wszystkich praw.

Kiedy więc współczuć zbrodniarzowi? Wskazówek dostarczają nam precedensy z krajów, w których o winie orzeka ława przysięgłych. A kto ma zdrowy kręgosłup moralny może sam wymyślić przykłady – niech sam poczuje, kiedy będzie współczuć zbrodniarzowi i jakie leczenie mu chętnie zafunduje. Pewnie już wiecie, o co mi chodzi, więc zamiast zagadki podam przykład, który wydaje mi się najbardziej oczywisty.

Wyobrażam sobie, że X. i Y. z pomocą kumpli gwałcili, torturowali i zamordowali żonę i córkę Nowaka. Nowak dopadł X. w sali sądowej i go zamordował. Jako sędzia uznaję Nowaka za niewinnego i kieruję go na leczenie, żeby ulżyć mu w cierpieniu po stracie bliskich. Gdy już Nowak dojdzie do siebie i zadeklaruje, że jest poczytalny, a psychiatrzy zaświadczą, że to prawda, a Nowak podpisze oświadczenie, że nie pragnie zemsty na Y i go nie zamorduje ani nie poprosi nikogo o to, wtedy Nowaka można wypuścić, jako wyleczonego. A gdy potem zamorduje Y., uznam go za zdrowego przestępcę, winnego morderstwa. Oczywiście będzie można zastosować tzw. nadzwyczajne złagodzenie kary z powodu ograniczonej poczytalności.

Czas na konkluzję – skąd kwalifikacja? (nie zapominamy, że dzieci i osoby ubezwłasnowolnione uwalniamy od winy z automatu) Co już wiemy? Z choroby? Nie. Z niepoczytalności? Bzdura. Źródłem kwalifikacji musi być współczucie. Tak jak wykluczają się litość i okrucieństwo, tak wykluczają się współczucie i kara. Teraz już widzimy, jakim absurdem jest opinia biegłych psychiatrów. Oni nie mogą nam powiedzieć, kiedy mamy współczuć mordercy, bo źródła współczucia są innego rodzaju. Ale czy współczucie wystarcza? Nie. Widać to z mojego przykładu, który pokazuje, że człowiek ma godność – jest odpowiedzialnym podmiotem prawa. Jeżeli ktoś świadomie zrezygnował z prawa do uniewinnienia przez współczucie, tak jak Nowak w oświadczeniu, po to, żebyśmy mu zaufali i go wypuścili, a okazuje się, że on to zaufanie zdradził, to wtedy nie wolno go uniewinnić.

Czy to już wystarcza? Współczucie plus uczciwość? To jeszcze za mało. Musi istnieć związek ze źródłem cierpienia. Kradzież środka przeciwbólowego z apteki jest czymś innym, niż kradzież pieniędzy, żeby kupić sobie środek przeciwbólowy. Teraz mamy komplet. Proponuję więc poprawić Art. 31 par. 1. Zostaje uznany za niewinnego, kto z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub nieznośnego cierpienia, nie mógł w inny sposób pokierować swoim postępowaniem.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka