Przepraszam za zbyt prosty, zbyt podstawowy poziom notki, ale zauważyłem, że nielicznym tutaj dyskutantom potrzebny jest taki powrót do podstaw. Zrobię to w postaci zagadki:
Czy zakaz napadania wolnego człowieka na wolnego człowieka jest ograniczeniem wolności napastnika, czy gwarancją jego wolności?